FILOZOFIA PUNKA
Podobno współcześni filozofowie skarżą się, że
nie mają nic do roboty; po z górą 2500 lat rozwoju filozofii nic
nowego wymyśleć już nie można, a
wszystkie istniejące doktryny są aż nadto wyeksploatowane przez
ciągłe ich analizowanie, interpretowanie i systematyzowanie.
Poniekąd racja, wydaje mi się jednak, że filozofia jest jednak
przez "zawodowców" traktowana nazbyt formalnie, że zajmują
się oni tylko uznanymi i w pełni sformułowanymi systemami
intelektualnymi. Tymczasem mogą przecież istnieć (i
istnieją) filozofie nawet nie wyartykułowane, pozbawione
świętych ksiąg, proroków i kapłanów, wyrażające
się w sposobie rozumienia świata, w praktyce życiowej.Do
tego rodzaju kierunków intelektualnych należą filozofie rozlicznych
ruchów młodzieżowych, drażniących swym istnieniem
mieszczańską cywilizację co najmniej od lat 50 - tych. Próby
badania ideologii tych ruchów napotykają na rozliczne trudności,
przede wszystkim ze względu na nieartykułowanie ich przez samych
wyznawców. Są oni bardzo młodzi (w wieku "przedtwórczym"),
na ogół nie mają specjalnych aspiracji intelektualnych, nieraz -
wywodząc się z proletariatu - są pozbawieni koniecznego
wykształcenia. Większość 11411o1421l ; informacji o ugrupowaniach
młodzieżowych i ich subkulturze wywodzi się od ludzi z zewnątrz,
nieraz przeciwników, w każdym razie - nie zwolenników. W rezultacie -
biorąc pod uwagę fragmentaryczność źródeł -
spontaniczną filozofię młodzieży rekonstruować
należy niczym początki filozofii w Grecji antycznej.W
szczególnym stopniu tyczy się to punków. Hippiesi
mieli jeszcze swych teoretyków (Timothy Leary, Gridley Wright, Sonny) i swe biblie,
odwoływali się do szeroko przecież znanego
chrześcijaństwa i buddyzmu zen - punkowie zrywają z wszelką tradycją i
odrzucają wszelką twórczość intelektualną ("Precz
z teorią! Liczy się tylko to, co człowiek
przeżył!" . Panuje zakaz (niepisany rzecz jasna)
formułowania swej ideologii (lub wręcz negowanie jej istnienia i ten
posunięty do skrajnej konsekwencji antyintelektualizm, świadomy
prymitywizm, pogardę do wszystkiego, co nie jest czynem bądź
odczuciem, należy uznać za jedną z zasad filozofii punk.
Nie znaczy to jednak, że w swych próbach odtworzenia tej ideologii
jesteśmy całkowicie pozbawieni "źródeł pisanych".
Punk wyraża się przede wszystkim w olbrzymiej masie tekstów,
tworzonych i śpiewanych, przez setki punk - rockowych zespołów oraz w
krótkich a dosadnych hasłach, malowanych gdzie popadnie: na ścianach,
garderobie, nawet na ciele. Wreszcie sami punkowie
też czasem łamią swe zasady, jak 16 - letni Gideon
Sams, autor książki "The Punk", czy 20 - letni Mark
Ferry, wydawca pisemka "Sniffin
Glue". Także samo jednak (jak te
"źródła pisane") znaczenie ma tu to, co bardziej ulotne:
wygląd i zachowanie punków, ich estetyka (czy raczej "antyestetyka").
II
Filozofia punk jest bardzo prosta, uproszczona do niezbędnego minimum
(wręcz prymitywna). Można by ją zawrzeć w trzech
słowach - hasłach:
ODRAZA - ROZPACZ - BUNT
ODRAZĘ czują punki do otaczającej ich rzeczywistości.
Świat widziany przez ciemne okulary punka jest smutny, szary, brudny i -
co najważniejsze - przeraźliwie pusty. Pozbawiony jest jakichkolwiek
ludzkich cech i uczuć - wszelkie wartości pozytywne:
przyjaźń, miłość, prawda, dobro - to tylko oszustwo.
Ta chorobliwa rzeczywistość odbierana jest równocześnie jako
niezrozumiały chaos, obłęd, permanentny kryzys - i jako
monotonny, śmiertelnie nudny, nieludzki ład (sprzeczność
pozorna gdyż porządek którego nierozumiemy,
który nie został stworzony przez nas i dla nas - jawi się
właśnie jako chaos). Świat punków to świat wielkich miast
cywilizacji przemysłowej, slumsów Wielkiego Londynu, świat
anonimowych bloków i zdehumanizowanych fabryk, zaśmieconych skwerów i
zatłoczonych ulic. To "asfaltowa dżungla" (ASPHALT JUNGLE -
nazwa jednej z francuskich grup punk), w której człowiek nie może
się odnaleźć.
To świat bez wolności "świat - więzienie", w
którym jednostka jest zniewolona przez społeczeństwo z jego
instytucjami i wartościami, uzależniona od innych ludzi, od rzeczy,
od samej siebie wreszcie. Osnuwająca zewsząd człowieka
pajęczyna zależności kastruje i wyżyma jego
osobowość, pozbawia go własnego ja, przeistacza w
zuniformizowanego robota. Wydaje się, że wolność, w tym
najprostsza wolność "bycia sobą" (SEX PISTOLS: "I
want be me") jest jedyną konstruktywną wartością filozofii
punk.
Najgorszą cechą świata jest jednak samotność. O
samotności śpiewali i SEX PISTOLS (np. "I'm
lonely boy" z: "The
Great Rock'n'roll Swindle"), i THE CLASH ("Jeżdżę
pustym metrem i szukam domu. Pusty pociąg wiezie mnie tam i z powrotem.
Wiatr gwiżdże w opuszczonych domach. Błądzę wśród
pustych ścian, jestem całkiem sam..., i THE JAM. To właśnie
samotność i nuda pobudza punka do działania, agresji, w której
znajduje namiastkę wspólnoty, przezwycięża poczucie
zbędności i samotności, nudę i pustkę.
Charakterystyczne, że punksi nie mają
też złudzeń co do siebie samych, nie przeciwstawiają
"złemu" światu swej "dobrej" osobowości, nie
idealizując siebie. Wiedzą, że sami też są przez ten
świat zrodzeni. Samotność, pustka zewnętrzna ma swoje
odbicie w pustce zżerającej punków od wewnątrz (wszak sami
określają się jako "pusta generacja"). Wiedzą,
że są źli i brzydcy jak to, co ich otacza, lecz gardząc
hipokryzją otwarcie swą naturę manifestują.
Punk jest sam, jedyny na świecie. Otaczające go anonimowe rojowisko
ludzi jest mu obce, obojętne - w rezultacie inni ludzie, odbierani jako
elementy wrogiego otoczenia, jako przedmioty, są także
odrażający. Ten wstręt do rodzaju ludzkiego dodaje buntowi
punków antyhumanistyczny wymiar. Zdając zaś sobie sprawę,
że w gruncie rzeczy jest takim jak inni (różni się może
tylko cyniczną szczerością) szarym człowiekiem - przenosi
to obrzydzenie na samego siebie.
Odpowiedzią odrażającemu światu jest odrażający
wygląd i zachowanie, szokująca symbolika i muzyka. Punk chodzi w brudnych,
podartych, szaroburych szmatach (dżinsy, trykotowe koszulki, skórzane
kurtki, czasem bardziej wymyślne - np. a la kaftan bezpieczeństwa),
swe krótkie włosy usztywnia mieszaniną wazeliny z talkiem i farbuje
na zielono lub fioletowo, twarz pokrywa trupiobladym makijażem i cieniami
wokół oczu, które ukrywa za czarnymi okularami. Obwiesza się
łańcuchami, swastykami, portretami Marksa, Nietzschego
czy DeGaulle'a, zaś nos, wargi, uszy, policzki
przekłuwa agrafkami; wymiotuje pomidorowym sokiem (co imitować ma
krwotok), gdzie może urządza awantury. Przyjmuje pseudonimy w rodzaju
Zgniły Jasio (Johny Rotten),
Występny Sid (Sid Vicious) czy Overanette (nazwa
pigułki antykoncepcyjnej). Odrażające jest już samo
słowo "punk"- zgniły, przegrany, śmieć.
Wszystko to: chorobliwy wygląd i histeryczne bądź agresywne
zachowanie ma budzić wstręt i pokazać ludziom, jacy są
naprawdę - źli i odrażający jak punksi.
III
Uczucie odrazy do świata nie jest czymś wyjątkowym ani
oryginalnym - chyba większość 11411o1421l ; kierunków filozoficznych nie
uważa istniejącej rzeczywistości za "najlepszą z
możliwych". Niemal wszystkie one jednak mają nadzieję - dla
jednych jest nią Bóg i życie pozagrobowe, dla innych lepsze Jutro
(którego nadejście można w dodatku przybliżyć).
Punkowie nie mają nadziei. W ich świecie
nie ma Boga (Brak śpiewa, że " ...prawo oszukuje i kłamie
religia"), nie wierzą też w możliwość
jakichkolwiek zmian (przynajmniej na lepsze). Nie wierzą nawet w siebie hippies byli zorientowani ku własnemu wnętrzu, to
punksi wiedzą, że mogą tam
znaleźć jedynie pustkę), nie wierzą w ogóle w
szczęście (wiedzą, że szczęście to iluzja, dla
niej nie warto się samooszukiwać
wierzą w przyszłość. "No future"
Z każdego ich gestu i słowa przebija beznadziejność i
zgorzknienie. Życie jest bez sensu, punkowie
są nim już - mimo młodego wieku - znużeni.
To skrajnie pesymistyczna wizja rzeczywistości: "system" jest
potężny, potrafi zasymilować (jak hippisów) lub
zmiażdżyć każdy bunt: obalić go, zmienić czy
chociażby uciec przed nim nie ma sposobu. Punksi
są rozczarowani zarówno do świata, cywilizacji,
społeczeństwa, jak i możliwości jego zmiany. Są poza
systemem (którego elementem jest też opozycja), na świat patrzą
nie z "politycznego" a "ludzkiego" punktu widzenia . Ten
gorzki sceptycyzm co do realności reform, zmiany choćby na jednym
odcinku, powodują całkowitą apolityczność i
niezaangażowanie punków - z ich punktu widzenia żadna
działalność (reformistyczna albo rewolucyjna) nie ma sensu,
polityka jest jedynie wielkim oszustwem , trzeba stać z boku.
Jak to podsumował zespół SS-20: "Żadnego celu, żadnej
przyszłości, żadnej nadziei, żadnej wolności."
Bezsilna wściekłość jednostki może
rozładować się tylko poprzez szyderstwo, prowokację,
bezsensowną agresję, poprzez pogrążenie w buncie. Rozpacz,
odraza do świata i nawet siebie, trawiący niepokój,
niemożność wyrwania się z zaczarowanego koła
codzienności ani rozwiązania szarpiących sprzeczności
wewnętrznych - wszystko to pcha punków do samounicestwienia .
W totalnie złym i niezmiennym świecie nie ma bowiem miejsca na
nadzieją, Pozostaje tylko ROZPACZ, przeraźliwy smutek.
IV
Rozpacz nie spycha jednak punksów w objęcia
bierności, nie czyni ich pokornymi. Wręcz przeciwnie - pobudza ich do
buntu. Do buntu, nie rewolucji, gdyż punksi nie
wierzą w jej skuteczność, więc ich rebelia nie ma celu,
jest celem samym w sobie. Jest programowo bez programowa. Jest czystą
negacją pozbawioną jakichkolwiek pozytywnych elementów (chyba,
że takowe uznać mit powszechnej Anarchii, do której
dążą). Najlepiej zdefiniowali swój bunt sami punkowie
w największym szlagierze punk "Anarchy in the U.K.":
Nie wiem czego chcę
Ale wiem jak to mieć
Chcę wszystko zniszczyć
Chcę być anarchistą!
Bunt punków jest anarchistyczny i apolityczny, równocześnie
żywiołowy i czysto destrukcyjny. Przeniesiony na grunt polityczny
byłby anarchizmem przyozdobionym - o paradoksie! - faszystowskimi
emblematami (co wytłumaczyć można poszukiwaniem symboli
najbardziej szokującym i jednocześnie złowrogich). Byłby,
ale nie jest: gdy brytyjscy naziści chcieli punksów
zwerbować, spotkało ich rozczarowanie - punkowie
woleli "stać z boku".
Anarchistyczny charakter buntu, negacja wszystkich instytucji społecznych
ujawnia się w praktycznym łamaniu tzw. "norm
współżycia": w atakowaniu policjantów i innych funkcjonariuszy
publicznych, wandalizmie, nie płaceniu za bilety itp., w skandalu
wywołanym przez lidera SEX PISTOLS przed kamerami TV. W swej
żądzy burzenia punkowie chcą
"wszystko niszczyć", zdają sobie jednak sprawę z
utopijności własnych dążeń. I to znowu pobudza,
potęguje ich agresję.
W agresji rozładowuje się rozsadzająca punków
wściekłość, frustracja i nienawiść (jest ona -
agresja - konsekwencją ich kultu czynu i przemocy), pozwala na zapomnienie
o nienawistnej rzeczywistości. Agresja wyraża się nie tylko w
fizycznej przemocy wobec ludzi (funkcjonariuszy państwowych, grup "tedds" i "poppers",
nawet przechodniów) czy rzeczy, ale także w prowokacji, w szokującym
i prowokacyjnym sposobie bycia i wyglądzie punków. Punk prowokuje
wszystkim: począwszy od nazw swoich zespołów
("Przeklęci", "Dusiciele",
"Obłęd", "Ci Najgorsi", "Londyńskie
SS") poprzez symbolikę (swastyki) i akcesoria punk (pejcze, łańcuchy,
agrafki) agresywne brzmienie prymitywnej i dynamicznej muzyki, dosadne i nie
znające tabu teksty utworów, a na zepsutym wulgarnym slangu, jakim
się posługują i kanciastych gestach skończywszy.
Punk to znowu klasyczny "bunt młodych": jego uczestników
łączy niechęć, nienawiść i wrogość do
starej generacji (jako twórców tego ponurego świata) i silne poczucie
więzi pokoleniowej (THE JAM: "Pora już by młodzi się
zjednoczyli!".
Charakterystyczne przy tym, że rewolta punków jest niejako "buntem
przeciwko buntowi". Przeciw hippiesowskiemu
buntowi lat 60 -tych i jego idolom, przeciw buntowi, który się przeżył,
został zasymilowany ("zaprzedał się systemowi"), nie
wyraża już młodego pokolenia . Kwiatom i paciorkom hippiesów punksi
przeciwstawiają dla kontrastu i przekory swoje łańcuchy i
agrafki, długim włosom - swoje krótkie czupryny, hasłu "Peace and love"
- własne "War and Hate".
Humanistyczne ideały lat - 60 tych nie odpowiadają "pokoleniu
kryzysu".
Mimo tego całego prymitywizmu, anarchiczności i bezprogramowości
nie należy sprowadzać ruchu Punk - jak się to zwykle robi - do
chuligańskiej awantury. To chyba coś więcej - ten bunt to
manifestacja istnienia jednostki, jej człowieczeństwa i niezgody na
świat.
V
Ta koszmarna wizja świata i wypływająca zeń rozpaczliwa
filozofia nie jest jednak spowodowana jakimś perwersyjnym masochizmem czy
umiłowaniem brzydoty; przyczyną jest tu raczej pozycja społeczna
punków. W przeciwieństwie do hippiesów, których
70 % wywodziło się z upper midle class - punkowie
w swej masie to młodzi lumpenproletariusze, bezrobotni i robotnicy. Oni
nie odrzucają (jak hippiesi) materialnego
dobrobyt - oni nie wierzą w możliwość jego
osiągnięcia. Buntują się przeciw
"społeczeństwu dobrobytu" (Welfare
State), gdyż miejsca w tym
społeczeństwie nie starczyło dla nich, gdyż wyrzuceni
zostali na jego margines. Nawet dobrze zarabiający muzycy punk
podkreślają swoją odrębność od
"systemu" tak słowem ("Wszyscy jesteśmy równi i
biedni, nie chcemy być jak gwiazdy komercyjnej piosenki" <, jak
czynem (jeżdżąc środkami komunikacji publicznej czy
pobierając zasiłek dla bezrobotnych). Na ten "klasowy"
aspekt ruchu Punk zwrócił też uwagę Johny
Rotten mówiąc, że nie ma ochoty
śpiewać o miłości stojąc w kolejce do urzędu
zatrudnienia .
Na zakończenie należałoby się przyjrzeć
"filozofii" punk na tle innych kierunków filozoficznych (od których
różni się zarówno zgrzebną surowością, jak i
konsekwencją). Biorąc pod uwagę luki w mojej wiedzy
filozoficznej, mogę tylko zasygnalizować pewne zauważone przeze
mnie zbieżności. Pomijając już wspólny z wieloma doktrynami
krytyczno - wrogi stosunek do zastanej rzeczywistości, pewne
podobieństwo zaobserwować można z niektórymi nurtami myśli
romantycznej (choćby Schopenhauerowskim
pesymizmem , w koncepcji samotności człowieka - z egzystencjalizmem,
zaś w totalitarnej negacji świata - chyba z manicheizmem.
Podobieństwa te być może są powierzchowne, może nie
widzę innych - to już niech jednak ewentualnie głowią
się specjaliści.
Na uwagę zasługuje fakt, że ideologia punk jest pierwszym chyba
od czasów, gdy cynicy wyrażali filozofię starożytnego
"proletariatu", spontanicznym i oryginalnym (bo powstałym w
oderwaniu od dorobku myśli ludzkiej) wytworem lumpenproletariatu (i to
młodzieży). I co ciekawe - młodzi proletariusze przyswoili sobie
(a ściślej - wytworzyli) to, co charakterystyczne raczej dla znudzonych
elit intelektualnych: dekadencką fascynację złem, kult brzydoty.
W którejś audycji radiowej, poświęconej "estetyce
brzydoty", mowa była m.in. o Baudelaire'e,
futurystach, Grochowiaku, miejsce powinno było
się też znaleźć dla punksów,
którzy niejako zanieśli tę estetykę "pod strzechy".