Julian
Przyboś jako przedstawiciel Awangardy Krakowskiej
Najwybitniejszym realizatorem idei
artystycznych twórcy Awangardy Krakowskiej, czyli Tadeusza Peipera,
był Julian Przyboś, poeta pochodzący z Gwoźnicy pod
Wisłokiem, syn małorolnego chłopa. Z Awangardą
Krakowską związał się w roku 1922, w Tadeuszu Peiperze
znalazł swojego mistrza. Wspó 555p1519f łpracował więc z
założonym przez Peipera w roku 1921 czasopismem "Zwrotnica",
w którym drukował swoje teksty programowe. Wymowne są już same tytuły
pierwszych tomów wierszy Juliana Przybosia. Kolejno między rokiem
1925 a 1938 ukazały się: "Śruby",
"Oburącz", "Z ponad", "W głąb
lasu", "Równanie serca". Szczególnie w pierwszych z nich
widać dążenie do realizacji naczelnego zadania Awangardy
Krakowskiej, czyli uczynienia z trzech M, czyli "Miasta, Masy i
Maszyny", naczelnych tematów poezji. Poeta zajmuje się w swych
wierszach badaniem wpływu, jaki na życie człowieka mają
właśnie te czynniki. Stąd też często pojawiają
się w nich motywy wysokich konstrukcji, maszyn, kół, trybów, energii
elektrycznej. Wiersze są
dynamiczne, pełne przenośni i elips. Typowym przykładem wiersza
realizującego główne założenia awangardy krakowskiej jest
utwór "Gmachy", gdzie pojawia się wyraźne
nawiązanie do postulatu trzech M -
Miasta, Masy i Maszyny. Szczególnie
istotne są tu dwa pierwsze elementy: miasto i masa. Wiersz jest wyrazem
zachwytu poety rozwijającą się cywilizacją, rozbudowywanymi
ulicami. Według Przybosia to
właśnie ma być temat dla poezji ("Poeta, wykrzyknik
ulicy!"), stąd też często pojawiają się w
utworze słowa związane z miastem i budownictwem: "dachy",
"mury", "gmachy", "cegła". Obrazowanie ma
przytłoczyć swoim ogromem, pokazać wielkość i
potęgę cywilizacji miejskiej: "masy współzatrzymane",
"znieruchomiałe piętra", "góry naładowane trudem
człowieczym". Z kolei utwór "Z
Tatr" przynosi niezwykłe wprost zagęszczenie środków
stylistycznych. Jest on poświęcony "pamięci taterniczki,
która zginęła na Zamarłej Turni". Od razu rzuca się w
oczy przebogata metaforyka. Zadaniem metafor jest odtworzenie grozy, jaka
towarzyszyła ostatnim chwilom życia kobiety. W utworze
przeplatają się dwa punkty widzenia: taterniczki oraz podmiotu
lirycznego. Początek utworu to opis obrazu gór, w którym rozegrają
się tragiczne wydarzenia. Na razie jest spokojnie, choć jest to cisza
przed burzą. Taterniczka wisi nad przepaścią, przerażona ("gwałtownym
uderzeniem serca powalony szczyt") walczy ze śmiercią, nie
wytrzymuje jednak wysiłku i spada w otchłań. Pytaniem o miejsce
człowieka jest wiersz "Notre-Dame". Tytuł
nawiązuje do wspaniałej gotyckiej katedry znajdującej się w
Paryżu, a będącej symbolem wspaniałości i
wzniosłości, modlitwy i wiary. Wobec przytłaczającego
ogromu monumentalnej katedry poeta zadaje sobie pytanie: "Co
znaczę ja żywy o krok od filarów!". Notre-Dame jest dla
niego symbolem nie tylko religii, ale również, a może przede
wszystkim, doskonałości myśli technicznej człowieka, jego
umiejętności i potęgi cywilizacji. Niezwykle bogaty w
przenośnie jest utwór "Lipiec". Już pierwsze zdanie
- "Na świadectwach wzbici w radość odlecieli
uczniowie" - przynosi skojarzenia z beztroskim, radosnym nastrojem
wakacji spędzonych na wsi. Wieś przedstawiona jest dwoma obrazkami:
przejeżdżającego wozu i przebiegającego bosego
gęsiarka. Poetę oczarowuje piękno okolicy, widok strumienia,
pagórków, pobliskich wzgórz i otaczająca go cisza. Po raz wtóry wieś pojawia się w
wierszu "Odjazd z wakacji". Tym razem jest to utwór o
zabarwieniu autobiograficznym. Przyboś wspomina w nim o swym wiejskim
pochodzeniu, które oddziałuje na jego całe życie. "Odjazd z
wakacji" jest zwróceniem uwagi na
ciężką sytuację materialną i społeczną
chłopów, jest również wyrazem sprzeciwu wobec krwawo stłumionego
buntu chłopskiego. Postawa poety jest radykalna, pisze o "rozpaczy
nienawistnej" i "bijącym sercu buntu". Poezja Juliana
Przybosia jest poezją człowieka zachwyconego rozwojem cywilizacji
i techniki, co nie znaczy, że w jego wierszach nie ma miejsca dla
człowieka. Wprost przeciwnie, człowiek w jego wierszach wyraża
się w swych czynach, zamiarach i słowach. Nie na darmo po
śmierci Przybosia napisano o nim: "Był ostatnim prometejskim
romantykiem: wierzył w skuteczność poezji, sztuki".