Komitet Centralny Propagandy Europejskiej
Malejące poparcie, a ściślej - gwałtownie rosnący sprzeciw bezrobotnych, spychanych w nędzę Polaków przeciwko wchodzeniu Unii Europejskiej do Polski5, pod koniec 1999 roku zatrwożył europejskich federalistów w Brukseli. Nakazali naszym eurofolksdojczom podjęcie agresywnej, nie przebieraj 21421x2313v 61;cej w kłamstwach i przeinaczeniach propagandy, łagodzącej te negatywne dla nic h nastroje i notowania. Powołano w tym celu tzw. Narodową Radę Integracji Europejskiej. Od razu "Narodową", nie jakąś tam rządową. Firmował tego potworka premier Jerzy Buzek. Kim są członkowie owej "Narodowej" Rady Integracji Europejskiej? Oto ci super-narodowcy: Marek Belka, Lech Kaczyński, Zbigniew Niemczycki4, Andrzej Olechowski, Władysław Serafin, Krzysztof Skubiszewski, Andrzej Zoil i abp Józef Życiński.
1. Cytat z polemiki ks. W. Kobalta w "Słowo Dziennik Katolicki", 20 IX 1997.
2. "Rzeczpospolita" 196/1997.
3. W lutym 2000 roku 27 proc. badanych przez prounijny CBOS godziło się z sugestią, że "sprawy idą dobrze", a w marcu ten optymizm spadł do 19 proc. ankietowanych.
4. Polskojęzyczny "milioner z niczego".
Określono tych samozwańców jako "grupę polityczną"7. Poza Serafinem, szefem Kółek Rolniczych, który całkiem niedawno przeszedł na stronę eurofołksdojczy, pozostali to weterani walki z polskością, z suwerennością narodu; entuzjaści globalizmu, likwidacji państw narodowych, a wśród nich abp Życiński to wytrwały "otwieracz" Kościoła katolickiego na masońskie powiewy libertynizmu i religijnego relatywizmu.
Taki Marek Belka: członek komunistycznej resztówki PZPR pod nazwą SLD, członek polskojęzycznej filii Komisji Trójstronnej o zasięgu globalnym i realizującej globalistyczne cele. Komisję Trój stronną założył D. Rockefeller i Z. Brzeziński. Zgodnie z nazwą. Komisja Trójstronna buduje trójstronny podział świata na trzy strefy okupacji:
Eurazję, USA i Japonię. Polskojęzyczna filia Komisji Trójstronnej powstała oczywiście "samorzutnie", z prywatnej inicjatywy takich "neutralnych" polityków jak Belka, Olechowski czy redaktor naczelny "Polityki" - Jerzy Baczyński.
Wykonuje również w Polsce swą krecią antypolską robotę już omawiana wcześniej tzw. Rada Polityki Zagranicznej. To także filia, tylko innego ciała globalistów - amerykańskiej Rady Polityki Zagranicznej powołanej w 1923 roku na wzór powstałego w Anglii Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Polskojęzyczni eurofol-ksdojcze uwielbiają powoływanie takich duplikatów w Polsce posierpniowej zdrady. Do takich należy również Rada Polityki Pieniężnej, bękart podobnego nowotworu żerującego na podatnikach amerykańskich.
Dyrektywy na prounijną kampanię prania mózgów niezbyt jeszcze dokładnie wypranych mózgów Polaków, płyną wraz z pieniędzmi z tzw. Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Potraktował on zasady przyznawania takich funduszy dla propagandy w Polsce w sposób odrębny i szczególnie wymowny na tle rosnącego oporu Polaków. Podczas gdy w innych krajach poddawanych totalnej propagandzie prounijnej, pieniądze przyznaje się wszystkim, którzy o nie wystąpią niezależnie od ich stosunku do integracji, włącznie ze stosunkiem negatywnym - to w Polsce otrzymują takie fundusze jedynie takie organizacje, które poprą "jedynie słuszny" stosunek do integracji! Na tym właśnie polega prounijny "dialog", w istocie dyktatura propagandowa dokładnie powielająca coś w rodzaju powojennego "Trzy razy tak" i podobne komunistyczne akcje.
W większości krajów fundusze UKIE są rozdzielane proporcjonalnie na różne ośrodki polityczne. W związku z taką zasadą rząd Szwecji, który niezbyt posłusznie realizował inwazję UE na ten kraj, musiał finansować energiczną kampanię patriotów szwedzkich przeciwko integracji.
Dyrektorem Departamentu Informacji i Kształcenia Urzędu Integracji Europejskiej (!) został Aleksander Szczygle. Powiedział on dla "Naszego Dziennika"
(16 III 2000), że o takie fundusze mogą się ubiegać w Polsce wszystkie organizacje pozarządowe, samorządy i media. Niby wszystkie, ale jednak nie wszystkie bo tylko te, które będą przekazywać rzekomo rzetelną i prawdziwą informację i wiedzę na temat UE. Warunek jest jeden - musi to być informacja prawdziwa.
W tej słownej fałszywce kryje się szerokie pole do interpretacji tak uroczyście deklarowanego obiektywizmu, rzetelności i prawdziwości. Ustalenie kryterium takiej interpretacji rzetelności pozostaje wyłącznym przywilejem posiadaczy i rozdawaczy funduszy.
l. "Rzeczpospolita" 4 XI 1999.
W komunizmie obywatel miał również możliwość krytykowania przeróżnych "nieprawidłowości" w "ludowym" raju. Pod warunkiem, że było ono "obiektywne" i "rzetelne", lecz o tym obiektywizmie decydował Wydział Prasy i Propagandy KC PZPR.
Eurofolksdojcze z brukselskich Komitetów Propagandy są bardziej pryncypialni niż komuniści. Stwierdzają jasno, że forsy nie dadzą tym organizacjom, które mają ugruntowane negatywne stanowisko do integracji z UE. Każda taka organizacja musi przedłożyć program działania oraz program finansowy. Wiemy już, kto rzeczywiście dostanie pieniądze. Duże pieniądze.
Krzepną nastroje wrogości do UE w środowiskach wiejskich i małomiasteczkowych. Nastroje wyznacza bezrobocie i beznadzieja cywilizacyjno-ekonomiczna, zwłaszcza młodzieży7. Na ten odcinek pro-unijnego frontu pójdzie najwięcej dolarowych dywizji.
Tymczasem obiegowa wiedza o Unii, o jej negatywnych i ewentualnych pozytywach, przypomina przysłowiowy "czeski film".
Nie wiedzą więcej od szarych obywateli nawet posłowie. Jan Łopuszański, uczciwy i narodowo myślący poseł z Porozumienia Polskiego, pisał do premiera J. Buźka:
Reguły demokracji wymagają, aby zwolennicy i przeciwnicy akcesji mieli równą możliwość przekazania informacji i dokonania komentarza. Ostateczna decyzja "za" czy "przeciw" ma być wynikiem wolnego wyboru Polaków, a nie skutkiem braku wiedzy lub presji jednostronnej propagandy.
Urzędowe perypetie tej interpelacji posła były jakże charakterystyczne dla rządu żydo-komuny z AWS, SLD i UW. Oto rzecznik prasowy ministra Pawła Sameckiego -Andrzej Harasimowicz twierdził, że odpowiedź na pismo posła Łopuszańskiego została wysłana do zainteresowanego w ciągu urzędowych dwóch tygodni od otrzymania pisma. Tymczasem Michał Konopka, dyrektor Biura Porozumienia Polskiego oznajmił, że poseł nie otrzymał odpowiedzi do 16 marca 2000, co demaskuje kłamstwo wypowiedziane przez Andrzeja Harasimowicza2.
Nic w tym dziwnego, bo trudno eurofolksdojczom spłodzić jasną i jawną odpowiedź na jasne i jawne zarzuty posła. Harasimowicz pośrednio usprawiedliwiał swoje kłamstwa i zwłokę w redagowaniu odpowiedzi:
Poglądy sceptyczne, mniej entuzjastyczne, mogą być jakoś wyrażane, ale wszystko musi się mieście w określonych normach. I dodaje: Nie może tam być postaw czysto ideologicznych opartych o postawy czysto partyjne. Kiedy więc eurofolksdojcze stają przed koniecznością jawnych i jasnych odpowiedzi, muszą zdradzać swój skrajnie niedemokratyczny stosunek do tej sprawy, po prostu demaskować swój,Jedynie słuszny", służalczy kierunek propagandowego natarcia. Harasimowicz odpowiadając na zarzut innego, selektywnego traktowania kryteriów rozdziału funduszy na propagandę informacyjną o integracji z UE w Polsce, usprawiedliwiał polskojęzycznych eurofolksdojczy tym, że model kampanii informacyjnej zależy wyłącznie od decyzji poszczególnych państw, dlatego polskojęzyczni nadgorliwcy nie muszą stosować demokratycznych reguł zastosowanych wcześniej przez inne państwa.
1. W sierpniu 2000 GUS podał, że bezrobocie wśród młodzieży szukającej pracy wyniosło 38,5 proc.!
2. "Nasz Dziennik", tamże.
Komitet Integracji Europejskiej w Polsce wydał już na początku 2000 roku biuletyny i druki w łącznym nakładzie 5,5 miliona egzemplarzy. Kiedy na posiedzeniu senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej w marcu 2000 senator J. Fraczek domagał się równych nakładów finansowych na propagandę w sprawie integracji dla przeciwników jak i dla euroentuzjastów, otrzymał wówczas odpowiedź przedstawiciela ministerstwa niepolskich spraw zagranicznych, że pieniądze z budżetu niewspółmiernie wzmocniłyby przeciwników ukolchozowienia Europy.
Nachalna prounijna propaganda wywołuje skutek odwrotny - Polacy w swych ocenach nie kierują się już wciskaną im selektywną propagandą, tylko katastrofalnie pogarszającą się sytuacją gospodarki państwa oraz własną sytuacją materialną.
Do końca lipca 2000 roku "Kne-Sejm" miał zatwierdzić 49 ustaw przystosowawczych do europejskiej wspólnoty kołchozowej. Wszystkich oczekujących ustaw było 200.
Już w pierwszych miesiącach 2000 roku stało się jasne, że ustalony przez urzędasów unijnych termin kasacji Polski czyli włączenia jej do UE - l stycznia 2003, jest nierealny. Oby tak pozostało dalej, a najlepiej - na zawsze, czyli do rozpadu Unii.
|