Mord na zlecenie?
Do dramatu stoczniowców, życie dopisało kolejny tragiczny rozdział: 15 września 2000 w "wypadku samochodowym" zginęli dwaj członkowie Zarządu "ARKI": kpt ż.w. Bolesław Hutyra i Marian Moćko. Trzecią ofiarą był prowadzący samochód opel Andrzej Bugajski.
Jechali na umówione spotkanie z Ministrem Skarbu. Koło Nidzicy "uderzyli" w poruszającą się w tym samym kierunku maszynę drogową. Jezdnia była sucha, widoczność doskonała.
Kpt. Hutyra nie zginął natychmiast. Po "wypadku" zdążył połączyć się przez telefon komórkowy z członkiem Zarządu Polskiego Ruchu Uwłaszczeniowego. W pewnej chwili rozmowa urwała się w pół słowa. W związku z tym, mgr inż. Jan Grudniewski z Polskiego Ruchu Uwłaszczeniowego, w imieniu tej partii skierował doniesienie do Prokuratora Generalnego o domniemane przestępstwo morderstwa na zlecenie, wskazując na następujące okoliczności:
1. Na sekcji zwłok kpt. B. Hutyry okazało się, że ma zmiażdżoną głowę, a nie uszkodzony tułów - więc jak mógł wybrać numer telefonu i mówić?
2. Przy ofiarach służba zdrowia nie znalazła dowodów osobistych, pieniędzy i dokumentów Stoczni Gdańskiej, mimo oczywistego ich posiadania, co w sumie spowodowało zaliczenie trzech ofiar do osób nieznanych.
3. Brak jest postronnych świadków wypadku, mimo że jest to bardzo ruchliwa trasa.
Po analizie mamy prawo przypuszczać, że było to morderstwo polityczne na zlecenie (...) można domniemywać, że stojąca na poboczu maszyna drogowa w bliskiej odległości wtargnęła na jezdnię z tylu, pod jadący ponad 100 km/h Opel colibra. Po oczyszczeniu ofiar wypadku z dokumentów identyfikacyjnych i pieniędzy, a może dobiciu ofiary, ciężka maszyna cofając się dalej, domiażdżyla samochód wraz z pasażerami...
|