Do Warszawy przybyli przedstawiciele słynnej Komisji Trójstronnej - nieformalnej, samozwańczej organizacji skupiającej światowych gigantów pieniądza, korporacji, mediów i władzy. Cel wizyty pozostał tajemnicą zwykle wszechwiedzących mediów. Wiadomo, że spotkali się z (p-)rezydentem Al. Kwaśniewskim. O czym gadali - nie wiadomo. Po co przyjechali - nie wiadomo. Z czym wyjechali - nie wiadomo. Obradowali tajnie. Żadnych komunikatów dla mediów. Spotkanie z Kwaśniewskim było tajne. Żadnych wypowiedzi po zakończeniu spotkania. Pełna konspiracja.
1. "Rocznik Statystyczny" 1999, s. 483.
2. Zob.: Kazimierz Poznański: Wielki przekręt, 2000.
3. Zob.: B. Ułański: Wszystkiemu winien Gierek?. "Myśl Polska" 13 lutego 2000.
Wzorce znamy: kiedy przyjeżdżał Breżniew lub Susłow, były przynajmniej okrągłe komunały o przyjaźni. Teraz nawet i tego oszczędzili "Polaczkom".
Jeżeli potężna organizacja globalistów (global-komunistów) przysyła swych prominentnych bossów do pożal się Boże "polskiego" prezydenta, a 40 milionów Polaków do końca nie wie co jest "grane" na salonach władzy, to znaczy, że ten sabat miał wszystkie znamiona konspiracji i spisku przeciwko zniewalanemu narodowi, którego państwo jeszcze istnieje, ale już nikt się z nim poważnie nie liczy.
Pozostaje nam popuścić wodze fantazji co do tematów i ustaleń tego sabatu. Przedtem jednak trzeba przyjrzeć się owej Komisji Trójstronnej. Program tej sitwy wiele nam podpowie o tym, czego nam nie raczyli powiedzieć wprost.
Ten światowy klub gangsterów pieniądza, korporacji, mediów, władzy, powstał w 1973 roku z inicjatywy D. Rockefellera i "naszego" Zbigniewa Brzezińskiego oraz Henry'ego Kissingera (niemiecki Żyd Heinrich Alfred Kissinger).
Założyło tę komisję trzech "naszych", lecz istota jej pełnej nazwy: Komisja Trójstronna, nie jest emanacją tych trzech filarów żydoglobalizmu. Mówiąc w ogromnym skrócie. Komisję Trój stronną powołano do realizacji trójstronnego podziału świata w zamian dotychczasowego dwuosiowego: USA - ZSRR. Podział świata na te trzy mega--kartele ma się opierać na trzech filarach: USA, Eurazja, Japonia. Tak sobie to wykon-cypowali mesjasze żydomasonerii i tak ma być. Brzeziński wyłożył te karty m.in. w swej książce Wielka szachownica. Tytuł pochodzi od tezy, że świat jest podzielony na figury i zwykłe pionki - państwa i państewka. Polsce nie daje tam nawet statusu pionka. Czeka ją całkowity niebyt państwowości i suwerenności.
Długo by trzeba wyliczać nazwy karteli finansujących ten żydomasoński Rząd Światowy - Komisję Trójstronną. Z najpotężniejszych: Coca Cola, IBM, Mobil Oil, Sony, Volvo, Generał Motors, Generał Electric; banki - Chase Manhattan (Rockefeller), fundacje - Rockefellera, Forda, Levi Straussa.
Celem strategicznym Komisji Trójstronnej jest budowanie jednego państwa i jednego rządu światowego. Trzy kontynentalno-gospodarcze filary - USA, Eurazja i Japonia, to jakby trzy supermarkety zarządzane przez współczesnych faraonów pieniądza i władzy.
Członem Eurazji ma być Unia Europejska, ostro nacierająca na wschód od Polski i państw nadbałtyckich, poprzez Ukrainę i Bałkany.
Mason Brzeziński powiedział o Komisji, że skupia ona całą potęgę finansową! intelektualną świata zachodniego i pod tym względem nie ma sobie równej.
Pierre de Villemarest, francuski patriota:
Władza realna będzie ostatecznie należała do tych którzy nie tylko mają dane, ale również kontrolują informację...
Mason Jean Monnet, który wraz z polskim żydomasonem Józefem Retingerem kładli podwalmy pod "Zjednoczoną Europę", założył w 1955 roku tzw. Komitet Akcji dla Utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. I oto sekcja europejska Komisji Trójstronnej, natychmiast po powstaniu tego monstrualnego nowotworu, zobowiązała wszystkich swych członków do-aktywnego wsparcia dla tej misji. Wśród nich znaleźli się m.in. były minister finansów de Gaule'a - Giscard d'Estaing oraz Helmut Schmidt.
Jako ciało masońskiej oligarchii świata. Komisja sama dobiera sobie członków. Prezydentów: Busha, Clintona, Giscard d'Estainga, Schmidta, Bruno Kraysky'ego; doradców prezydenckich jak Kissinger, Brzeziński, Christopher, Barre, Carrington, Warburg. Stołem. Jest tam śmietanka banków światowych; jest MFW, GATT, ONZ, l UNESCO, a także równoległe rangą w stosunku do Komisji: Bilderberg Group, Rada Stosunków Zagranicznych, Komitet 300, Klub Rzymski, Klub Wysp, Królewski; Instytut Spraw Międzynarodowych,
Jaka jest hierarchia pomiędzy tymi grupami? Która najważniejsza?
Jedni mówią, że Komisja Trójstronna, inni, że CFR (Rada Stosunków Zagranicz- i nych), jeszcze inni, że Komitet 300. '
Są to spekulacje bezprzedmiotowe. Wszystkie te nieformalne szajki oligarchów pieniądza i wpływów wzajemnie się przenikają personalnie, zasięgiem wpływów, specjalnościami. Wszystkie tworzą gigantyczną ośmiornicę globalnej władzy. Wszystkie stawiają sobie za cel budowanie jednego światowego państwa-kartelu; zniszczenie państw narodowych jako głównych przeszkód na tej drodze; zagładę religii chrześcijańskiej przez rozmycie jej w zmiksowanej papce wszystkich religii poddanych totalitarnemu "ekumenizmowi"; wszystkie chcą ludobójczego ograniczenia populacji do polowy obecnego zaludnienia.
I wszystkie zmierzają do zniewolenia jednostki we wszystkich wymiarach jej wolności: duchowej, moralnej, światopoglądowej, materialnej.
Łatwo wykazać tę równoległość ich ważności. We wszystkich występuje grupa kilkuset stale tych samych nazwisk. Każda wirówka wyrzuca najpierw i na sam wierzch najgorsze fusy - grupę takich właśnie kilkudziesięciu "oświeconych", władców świata, programatorów zniewolenia miliardów homo sapiens. Najpopularniejsi w mediach, tacy jak Brzeziński, Kissinger, Rockefeller, Bush, Clinton - nie muszą być najważniejszymi, pociągającymi za sznurki. Cugle główne trzyma nie więcej niż dziesięciu. Spekulowanie o ważności i nazwiskach tych najważniejszych jest zajęciem jałowym.
Z członkami Bilderberg Group i trilaterystami, nasi wasale spotykają się częściej niż można przypuszczać. Sąwzywani "na dywanik" przy różnych okazjach, lecz niemal zawsze dotyczących dalszego zniewolenia i rozbioru Polski. Pewnym wyjątkiem było spotkanie z Otto von Lambsdorfem. To kierownik europejskiej sekcji Komisji Trójstronnej, zarazem członek Bilderberg Group, a "prywatnie" przywódca niemieckiej Partii Liberalnej i negocjator odszkodowań dla polskich niewolników hitlerowskiej Rzeszy.
Wtedy jednak zjechała do Warszawy nieznana liczba "trójkomisarzy", co otwarcie sugerowało szczególną ważność i pilność tej misji.
Czego chcieli?
Po pierwsze, z pewnością spotkali się nie tylko z prezydentem Kwaśniewskim. Trudno sobie wyobrazić, aby na salonach "Kwacha" lub w innym miejscu (spotkanie odbyło się w hotelu "Bristol") nie pojawił się przed nimi Andrzej Olechowski - członek Bilderberg Group i pokój owiec "trójkomisarzy"; nadto Marek Belka z Kancelarii (p-)rezydenta i Jerzy Baczyński - naczelny "Polityki", prowincjał zakonu dominikanów o. Maciej Zięba i Jerzy S. Sito, literat, wiceprezes PEN Klubu, były ambasador Polski w Danii.
Mogli obgadywać, to znaczy ustalać przyszłego "polskiego" (p-)rezydenta. To nawet pewne w kontekście wówczas bliskich wyborów. I pewne, że wybór dokonał się pomiędzy dwoma: Kwaśniewskim i Olechowskim. Szansę ich równe. Jeden pijak i niedoszły magister, ale ostentacyjnie prosemicki od urodzenia. Drugi tak samo, o czym wie niewielu, a jego trzy główne chwytliwe zalety to nienagannie polskie nazwisko, nienagannie polskie imię i nienaganne garnitury. I wypowiedzi w rodzaju: Jeśli całkowicie utożsamiać się będziemy z państwem (...) będziemy słabnąć i obumierać wraz z nim.
Ale "Kwacha" i "Olecha" nie różni nic poza wzrostem. Obaj mieli nawet te same hasła wyborcze, genialnie głupkowate. "Kwach": Wybierzmy przyszłość, "Olech": Wygrać przyszłość (tytuł jego książczyny).
Czego jeszcze chcieli? Co nakazali? Co zakazali?
Mieli chyba ważniejsze sprawy niż obsada prezydentury, bo tę można załatwić jednym telefonem z Waszyngtonu lub z Brukseli, Integracja - ot problem! Ponad połowa "Polaczków" była wtedy przeciwko ucholchozowieniu, bo katastrofa gospodarcza wyłaziła już z portfeli i garnków, a będzie gorzej po "wejściu" Unii Europejskiej do Polski.
Dalej: Kwaśniewski od samego początku swej prezydentury był "umyślnym" na linii Bruksela - prezydent Kuczma. Oficjalnie był na Ukrainie już kilkanaście razy, nieoficjalnie - kilkadziesiąt! W niemieckim "Drang nach Ostcn" Ukraina jest wrotami do l Brzezińskiego Eurazji. Podobnie Białoruś, ale Łukaszenkajest niepoprawnie niepokorny, widzi ratunek w przytroczeniu jego państwa do Matki-Rosji, więc wkrótce ulegnie politycznej anihilacji. Już teraz przeciwko niemu szczeka z Białegostoku jakaś "Wolna Europa"- bis. ;
Gdybym jednak był Brzezińskim lub Kissingerem, jednym z Rady Dziewięciu żydomasońskiego Sanhedrynu, martwiłbym się przede wszystkim katastrofą gospo-darczo-fmansową Polski. Jako państwo, Polska już nic istnieje w sensie suwerennego bytu, ale istnieje kilkadziesiąt milionów coraz bardziej zdesperowanych Polaków, a Polak jest naprawdę Polakiem dopiero wtedy, kiedy nie ma już nic lub niewiele do stracenia, a taka sytuacja już zaistniała. Cztery dywersyjne, sabotażowe reformy pogłębiają chaos, deficyt, niszczą sterowność państwa. I ten straszliwy klincz: ministrant eurokra-tów - "Balcerescu", nic może ustąpić z sabotażowego niszczenia budżetu; nie może spuścić złotówki ze smyczy aprecjacji; nie można zwalić deficytu na regiony; nie można załagodzić furii górników, nauczycieli, rolników...
Jak przebyć przez to bagno na drodze do nowych wyborów, a co gorsze - na drodze do Unii?
O czym gadali, co ustalili - dowiemy się z pewnością. Na własnej skórze. I portfelach. A. Olechowski to spotkanie bonzów Komisji Trójstronnej zdefiniował jako: punkt kontaktu z Japończykami. W opowiadaniu Polakom przeróżnych głupot, Olechowski ma dużą wprawę.
|