W jaki sposób John określi powód, dla którego Mary go pocałowała? Jeśli prawdą jest, iż właśnie subiektywne, a nie obiektywne sytuacje wpływają na ludzi, to musimy zrozumieć, jak dochodzimy do swoich subiektywnych wyobrażeń świata. Co staramy się osiągnąć, gdy interpretujemy świat spo 626k1016g 2;eczny? Pytanie takie trzeba postawić z perspektywy ludzkiej
osobowości. Co jest swoistego w osobowości Johna - wynikającego z wychowania, oddziaływań rodziny i unikatowych doświadczeń - że jego widzenie świata jest właśnie takie? Koncentrowanie się na różnicach indywidualnych w osobowościach ludzi, chociaż wartościowe, pomija to, co ma zwykle znacznie większą wagę: wpływ sytuacji społecznej. Aby to zrozumieć, musimy poznać podstawowe prawa natury ludzkiej, wspólne dla wszystkich, co wyjaśni, dlaczego konstruujemy świat spo 626k1016g 2;eczny w taki właśnie sposób.
Jesteśmy organizmami złożonymi; w każdej chwili niezliczone liczby krzyżujących się motywów wpływają na nasze myślenie i zachowanie. Z upływem czasu psychologowie społeczni stwierdzili, iż dwa z nich są szczególnie ważne: potrzeba bycia tak adekwatnym, jak to tylko możliwe, oraz potrzeba takiego usprawiedliwiania naszych myśli i działań, by mieć dobre o sobie mniemanie.
Gdy idziemy przez życie, w większości przypadków każdy z tych motywów popycha nas w tym samym kierunku. Przypuśćmy, na przykład, iż zbliża się rocznica ślubu naszych rodziców i pragniemy im dać doskonały prezent. Jeśli bardzo się od siebie różnią, mają inne zainteresowania i hobby, zdobycie doskonałego prezentu - takiego, który zadowoli ich oboje - wymaga wielu przemyśleń i wrażliwości na rozmaite subtelne przesłanki społeczne. Jeżeli sprostamy, będzie to znaczyło, że potrafimy adekwatnie spostrzegać świat społeczny, a także poczujemy się kompetentni i wzrośnie nasza samoocena. Często jednakże znajdujemy się w sytuacjach, gdy oba te motywy są przeciwstawne - wtedy bliższe przyjrzenie się rzeczywistości ujawni, iż zachowujemy się głupio lub niemoralnie.
Leon Festinger, jeden z naszych najbardziej twórczych badaczy, bardzo szybko zdał sobie sprawę z tego, że szczególnie wartościowy wgląd w pracę ludzkiej psychiki uzyskują psychologowie społeczni wówczas, gdy owe motywy pociągają jednostkę w przeciwstawnych kierunkach. Wyobraź sobie na przykład, iż jesteś prezydentem Stanów Zjednoczonych,
twój kraj zaś jest zaangażowany w trudną i kosztowną wojnę w południowo-wschodniej Azji. Włożyłeś w tę wojnę setki milionów dolarów i pochłonęła ona życie setek tysięcy Amerykanów oraz o wiele więcej ofiar wśród niewinnych cywilów wietnamskich. Ta wojna wydaje się sytuacją bez wyjścia; nie widać jej końca. Często budzisz się w środku nocy
oblany zimnym potem wątpliwości: z jednej strony bolejesz nad całą tą rzezią, która się toczy, a jednocześnie nie chcesz przejść do historii jako pierwszy amerykański prezydent, który przegrał wojnę.
Niektórzy z twoich doradców mówią ci, że dostrzegają światełko na końcu tunelu - że jeśli nasilisz bombardowanie, wróg wkrótce skapituluje i wojna się skończy. Będzie to dla ciebie ważne zwycięstwo; nie tylko odniesiesz sukces, osiągając cele militarne i polityczne, lecz i historia potraktuje cię jak bohatera. Jednakże inni doradcy są przeświadczeni, że nasilanie bombardowania wzmoże tylko opór wroga; oni namawiają cię do zawarcia pokoju.
Psychologia społeczna koncentruje się na tym, co powoduje, że nawet inteligentne i silne jednostki popełniają poważne błędy, stając w obliczu sprzecznych rad w odniesieniu
do decyzji o wielkiej wadze.
Pierwsi psychologowie społeczni podkreślali, że aby przewidywać zachowanie społeczne,
trzeba wziąć pod uwagę to, jak ludzie konstruują (interpretują, spostrzegają) świat społeczny.
Którym doradcom jesteś skłonny uwierzyć? Jak zobaczymy w rozdziale 3, prezydent Lyndon Johnson stanął w obliczu takiego właśnie dylematu. Nie ma nic nieoczekiwanego w tym, że uwierzył doradcom, którzy namawiali go do eskalacji wojny, ponieważ gdyby zwyciężył w tej wojnie, mógłby usprawiedliwić swoje wcześniejsze zachowanie jako dowódcy, natomiast wycofując się z Wietnamu, nie tylko źle by się zapisał w historii, lecz musiałby także usprawiedliwić śmierć wielu ludzi i wyrzucone w błoto pieniądze. Ta rada jednak okazała się błędna. Nasilanie bombardowań posłużyło jedynie do utrwalenia przyjętego przez wroga rozwiązania i niepotrzebnie przedłużyło wojnę. Jak pokazuje ten przykład, potrzeba samousprawiedliwienia może przeciwstawić się potrzebie adekwatności i przynieść katastrofalne skutki.
Większość psychologów społecznych zgadza się, że oba te motywy są ważne i że mogą się przejawiać z różną siłą. Każdy jednak z tych motywów ma unikatowe i interesujące implikacje, które są warte oddzielnego rozważenia. Przyjrzyjmy się bliżej tym motywom.
|